Rzecz ta w księstwie dziac się będzie,
gdzie poetę, czy malarza,
spotkac można niemal wszędzie,
niejednego, też rzeżbiarza.
Na koncertach tłum muzyków,
i śpiewaków grono skromne,
gdzieś w komnatach alchemików,
rodzą dzieła się ogromne.
Na portretach różne twarze,
które sławy mgła okrywa,
który większym się okaże?,
talent większy , gdzie spoczywa?.
Pośród walki o talenty,
wyższośc kunsztu, sporach próżnych,
istniał świat , niemal zamkniety ,
pełen ludzi jakże różnych.
W świecie tym , na księstwa skraju,
poza wielką mistrzów walką,
mieszkał człek , co miał w zwyczaju,
w noc wypływac swoją barką,
Aż na środek rzeki wielkiej,
by tam pośród nocnej głuszy,
panującej pustki wszelkiej,
móc wyśpiewac co ma w duszy.
Lecz im piękniej w duszy grało,
tym mizerniej dzwięki brzmiały,
serce jego pieśń śpiewało,
jednak usta wciąż milczały.
Zawstydzony swą niemocą,
brzmieniem głosu bardzo skromnym,
odszedł kiedyś razem z nocą,
z swym ciężarem tak ogromnym.
I choc nie ma już śpiewaka,
który w głuchą noc wypływa,
to usłyszec można ptaka,
w miejscu , gdzie człek ten spoczywa.
Spiew ten czysty i donosly,
to sie wzmaga , to zanika,
zna go dziecko ,zna dorosly,
spiew ten, spiewem jest slowika.
Calz swiat mistrzow , poetow,
musial uznac kunszt spiewaka,
twarze znikly, z ich portretow,
by mogl powstac obraz ptaka.
ale - masa literówek, pierwsza zwrotka do bani i przeredagowania.