Wiesz, na dworze już czarne klimaty - beatbox drzew
jakaś rapująca sowa, gangsterskie porachunki kotów
Po drugiej stronie - blask monitora, pajęcze cienie
szybko przemykające po zakurzonej klawiaturze
Jeszcze raz nie mogę ułożyć liter jak scrabble
i wykrzywiam ku dołowi emotkowy uśmiech
z palcami stopniowo grzęznącymi w sieci
Maluję paznokciem na suficie gwiazdozbiory z krwi
rozbryzganych komarów - właśnie tutaj robię
wieczorne wyskoki i odbieram epileptycznie
drżące telefony. Byle nie połamać zapałek
powiekami. Jeszcze tylko pięć zastrzyków
kawy i strach będzie miał mniejsze oczy
Dzięki Doroto i Johannes.
Wypada mi się tylko cieszyć ze skrajnych komentarzy.
ma wielkie oczy "
- tak mi się przypomniało po przeczytaniu .
Kolejny raz pokazujesz warsztat, którego się czepić nie można. Tym razem jednak nie jest nijako w żadnym miejscu (nijako, w poprzednim znaczyło nijako , po prostu ), jest w wersach coś ..bliskość przekazu, która powoduje, że można się w nim odnaleźć i poczuć to co czuje peel. Dla mnie rewelacyjny to wiersz.