Doktorze. A może gdyby tak, po prostu zacząć wierzyć
w siebie? Nie przejmować się majaczącymi bez przerwy
drzewami, nie wsłuchiwać się w kardiogram aż zacznie
wydawać ciągły pisk - podobny do tego przy zderzeniu
się ze sobą dwóch samochodów. Przejść przez kondukt
po zupę mleczną bez gwizdania marsza pogrzebowego
Doktorze. Tak bardzo się boję, gdy ściany spotykają się
na rogu, intymnie zbliżone do siebie a rękawy bluzy
lżej obejmują ramiona. Proszę nigdy nie zapomnij
o mnie kiedy ocknę się z dłońmi zakrwawionymi
sokiem pomidorowym. Kocham Cię doktorze