bloki nocą w końcu otwierają swe okna
ci co śpią podświadomie gubią chwile ulotne
są jednak policzki ocierające się o wiatr spokoju
i oczy szukające najbliższego z nieosiągalnych
mleczno białe światło zalewa energią łaknące dusze
ostatecznie czarny firmament uspokaja serce
ucichły już dawno oplute fanatyzmem słowa
zło ze swym utargiem schowało się do dziupli
nic tak idealnie nie odbija światła
nie upiększa i czyni przyswajalnym dla wzroku
nic tak nie wyostrza znaczeń wyszeptanych słów
nie prostuje ścieżek między duchem a ciałem
nic tak nie przybliża upragnionego obrazu
tylko teraz energia przychodzi bez okrzyków
a nagroda bez owacji
słowa nie muszą kłamać by łączyć półtrwale
zdrowie przychodzi radosne bez pieniędzy
teraz wiesz że nic nie ma wartości
prócz kłębka myśli rozrzuconego po dłoni