luna

mudbrush (brzoza)

bloki nocą w końcu otwierają swe okna

ci co śpią podświadomie gubią chwile ulotne

są jednak policzki ocierające się o wiatr spokoju

i oczy szukające najbliższego z nieosiągalnych

 

mleczno białe światło zalewa energią łaknące dusze

ostatecznie czarny firmament uspokaja serce

ucichły już dawno oplute fanatyzmem słowa

zło ze swym utargiem schowało się do dziupli

 

nic tak idealnie nie odbija światła

nie upiększa i czyni przyswajalnym dla wzroku

nic tak nie wyostrza znaczeń wyszeptanych słów

nie prostuje ścieżek między duchem a ciałem

 

nic tak nie przybliża upragnionego obrazu

tylko teraz energia przychodzi bez okrzyków

a nagroda bez owacji

słowa nie muszą kłamać by łączyć półtrwale

zdrowie przychodzi radosne bez pieniędzy

 

teraz wiesz że nic nie ma wartości

prócz kłębka myśli rozrzuconego po dłoni

mudbrush (brzoza)
mudbrush (brzoza)
Wiersz · 23 grudnia 2008
anonim