karawana

ono matopeja

 

rozpal namiętnością
stos pogrzebny
do świtu płonąć będę
w twoich ramionach
jak kopuły Tadż Mahal
rozgrzane słońcem nadziei
że wczoraj przedwczoraj
nigdy nie będą tak ciepłe
jak teraz

 

chwilo nieobecna
odziej mnie w szaty pokutne
by choć trochę zakryć wstyd
że już nie kocham
płonąc w tobie
choć nigdy nie byłeś
prawdziwy

 

pogorzelisko i zapach spalenizny
rozwieje gorący wiatr pustyni

ono matopeja
ono matopeja
Wiersz · 30 grudnia 2008
anonim
  • anonim
    Anonimowy Użytkownik
    Na nie. Sformułowania wyeksploatowane do cna, mało oryginalne ujęcie zbyt popularnego tematu. Już sam początek zniechęca - "rozpal namiętnością"? Trochę Poświatowska, trochę Harlequin, za przeproszeniem.

    · Zgłoś · 15 lat
  • anonim
    Anonimowy Użytkownik
    A ja bym bronił tego początku, nie wyrywałbym z kontekstu. Czasem zdarza się tak, ze tekst trafia idealnie w moment, w którym czytelnik się z nim styka i przylega. Tak mam teraz. Osobiście zrezygnowałbym z dwóch ostatnich wersów. Poza tym tekst może nie wybitny, ale co najmniej dobry.

    · Zgłoś · 15 lat
  • ola310375
    A mi się podoba ,coś w nim jest.

    · Zgłoś · 15 lat
  • Marek Dunat
    kalka . takich tekstów są setki .

    · Zgłoś · 15 lat
  • ew
    Czytam raz kolejny i raz kolejny próbuję znaleźć w tym tekście coś dla siebie.
    Nie znalazłam, jest lakonicznie i mało interesująco.

    · Zgłoś · 15 lat