karawana (wiersz)
ono matopeja
rozpal namiętnością
stos pogrzebny
do świtu płonąć będę
w twoich ramionach
jak kopuły Tadż Mahal
rozgrzane słońcem nadziei
że wczoraj przedwczoraj
nigdy nie będą tak ciepłe
jak teraz
chwilo nieobecna
odziej mnie w szaty pokutne
by choć trochę zakryć wstyd
że już nie kocham
płonąc w tobie
choć nigdy nie byłeś
prawdziwy
pogorzelisko i zapach spalenizny
rozwieje gorący wiatr pustyni
fatalny
4 głosy
przysłano:
30 grudnia 2008
(historia)
przysłał
ono matopeja –
30 grudnia 2008, 09:44
autoryzował
ew –
4 stycznia 2009, 13:31
Zaloguj się Nie masz konta? Zarejestruj się
Nie znalazłam, jest lakonicznie i mało interesująco.