No name

Marcin Rasztabiga

Mała wizja rodzi się w nocy
Poświata księżyca padająca na kobietę
Powiela cudowność blasku jej istnienia
A ręce w swej ślepocie opadają na dno
Jaskini wilgotnego podniecenia
Wiedzione instynktem trafiają
Z zamoczone źródło grzechu
Noc spowita marzeniem o miłości
Rozbrzmiewa pełnią swego piękna
Kolejny oddech oddany za darmo
Wije się wśród wiatrów pokusy
W gwieździstą noc jesteś ze mną
A oczy zmieszane skryte pod powieką
Tulą swoje kłamstwa
Kolejny dotyk splecionych stóp
Rozbrzmiewa piosenką czystych serc
Roztańczeni w rytm muzyki księżycowego
Pożądania, porywani przez spojrzenia
Niewinnych marzeń
Znikamy niby mgła co każdego ranka
Osiada na trawie nieświadomej
Grzechu istnienia
Marcin Rasztabiga
Marcin Rasztabiga
Wiersz · 6 grudnia 2000
anonim
  • Anonimowy Użytkownik
    Miszoko
    Hej, wpadłam tu z ciekawości, bo nosisz takie samo nazwisko, co ja:) Wiersz mi się bardzo podoba, chociaż nie jestem znawczynią poezji...Pozdrawiam

    · Zgłoś · 18 lat
  • Anonimowy Użytkownik
    irasz
    Gra wyobraźni...fajne:)

    · Zgłoś · 17 lat
  • Anonimowy Użytkownik
    Tomek R
    Witam zajrzałem tu bo łączy nas Nazwisko jestem z Kielc pozdrawiam a co do wiersza musze przyznać masz talent. Moze swoja poezja wypromujesz to nasze dziwne nazwisko :} he he

    · Zgłoś · 17 lat