Czarna rozpacz

beezle

Czarny deszcz spływa po mojej twarzy,
jej delikatne rysy powoli spowija mgła...
moja dusza płacze, a ciało zwija się z bólu
niczym płonący grzechotnik

Od pełni zbiera mi się na płacz...
czuję, że nie wytrzymam już długo,
Później kolejne warstwy lodu
okryją moje serce...

Już dawno oszalałem, ale to bajka,
...gdy śnieżnobiały anioł liże moje stopy,
lub z kumplem rogaczem pijemy piwo,
bajka skończona - zgasł już płomień.

Teraz za oknem wszystko jest czarno białe
znów moje myśli błądzą po zakamarkach mózgu
ujawniając tysiące obaw i złorzeczeń...
...mimo wszystko utrzymujących mnie przy życiu.

Jestem jak owoc zakazany - mimo to,
że zerwany, nigdy nie odda życia,
A może to wszystko głupstwo?
Nie mam nic, jestem nikim, nie ma mnie...

Dotykam lustra lodowatą dłonią,
Po chwili lustro zaczyna płonąć
Oddech ognistej otchłani targa włosy...
Łzy i krew parują pod jego rozkazem...

Przechodząc na drugą stronę zaciskam zęby
wokół pełno dymu, samotnych dusz...
wpadam w tłum i szukam bratniej duszy...
ale nie ma nikogo...

W powietrzu zawisł wir, zaczął wsysać dusze...
minęła chwila i wszyscy odeszli...
Oceń ten tekst
Ocena czytelników: Słaby 6 głosów
beezle
beezle
Wiersz · 7 grudnia 2000
anonim