Literatura

Czarna rozpacz (wiersz)

Galathea

Czarny deszcz spływa po mojej twarzy,
jej delikatne rysy powoli spowija mgła...
moja dusza płacze, a ciało zwija się z bólu
niczym płonący grzechotnik

Od pełni zbiera mi się na płacz...
czuję, że nie wytrzymam już długo,
Później kolejne warstwy lodu
okryją moje serce...

Już dawno oszalałem, ale to bajka,
...gdy śnieżnobiały anioł liże moje stopy,
lub z kumplem rogaczem pijemy piwo,
bajka skończona - zgasł już płomień.

Teraz za oknem wszystko jest czarno białe
znów moje myśli błądzą po zakamarkach mózgu
ujawniając tysiące obaw i złorzeczeń...
...mimo wszystko utrzymujących mnie przy życiu.

Jestem jak owoc zakazany - mimo to,
że zerwany, nigdy nie odda życia,
A może to wszystko głupstwo?
Nie mam nic, jestem nikim, nie ma mnie...

Dotykam lustra lodowatą dłonią,
Po chwili lustro zaczyna płonąć
Oddech ognistej otchłani targa włosy...
Łzy i krew parują pod jego rozkazem...

Przechodząc na drugą stronę zaciskam zęby
wokół pełno dymu, samotnych dusz...
wpadam w tłum i szukam bratniej duszy...
ale nie ma nikogo...

W powietrzu zawisł wir, zaczął wsysać dusze...
minęła chwila i wszyscy odeszli...

słaby+ 6 głosów
Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować i oceniać teksty
Zaloguj się Nie masz konta?   Zarejestruj się
przysłano: 7 grudnia 2000

Inne teksty autora

W cieniu
beezle
Lock
-
reklama
Galathea
Bezlad
Galathea
Spacer
Galathea
Spełnienie
Galathea
Smutek Życia
Galathea

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką prywatności.
Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce.

Zgłoś obraźliwą treść

Uzasadnij swoje zgłoszenie.

wpisz wiadomość

współpraca