W dzień burzy

wocemir

,,Znienawidzone miasto umarło i tylko on jeden
stoi w palących promieniach wysokiego słońca
z twarzą zanurzoną w niebie.’’

Michaił Bułhakov, Mistrz i Małgorzata

I

jak pamiętał miało to miejsce
ostatniego dnia służby w
skostniałym od niewzruszonych
jak imperium sumień Faryzeuszy
mieście Jeruszalaim

okręt czekał już w porcie
żona w Brundisium
Eol gotował wiatry

zatrzymał go goniec centurii
wzywając do stawienia się
niezwłocznie u prokuratora
lub (dla pośpiechu) na samej górze
czaszki gdyż wyrok zdążył zapaść

cóż więcej pozostało
jak upewnić się czy gwóźdź trzyma
mocno ciało dostatecznie dyszy spodziewaną
śmiercią a ból skazańca nie zdąży już zelżeć

II

zdawszy raport dowódcy wyrusza
zostawia balast rozkazów
i obmytą z dłoni krew

westchnieniem ulgi żegna miasto
nad którym sroży się gniew
obłoków marsowe czoło
nadciągającej burzy

nie jest to jednak zwykła burza
firmament chmur nabrzmiewa
i trzeszczy w posadach

patetyczność zjawisk
przywodzi mu na myśl zdarzenia tak doniosłe
jak z czasów wojen tytanów:

jasne gromy Zeusa potykają się
o mury i wracają ku stwórcy

słońce trze o horyzont -
Helios nie może podjąć decyzji
czy zasadne jest zasłanianie się
tarczą

kurzawa sypie gęsto butnymi
piórami hermesowych butów

III

hastati Legionu Dwunastego
(zwanego Fulminata – Piorunujący)
ciaśniej otula barki opończą
gdyż chłód Jeruszalaim
powoli wycieka spod bram

jego wzrok utknął między szczelinami
spękanego dna samotności
jak zawsze gdy
umierają bogowie




XV.I.2009

Oceń ten tekst
wocemir
wocemir
Wiersz · 19 stycznia 2009
anonim
  • Marcin Sierszyński
    Tak jak mówi zieloneciele. Proponuję przerobić, będzie lepiej. Sam syntagmatyzm nie jest w stanie przerobić prozę w wiersz.

    · Zgłoś · 15 lat temu
  • anonim
    Anonimowy Użytkownik
    przecie to proza, tylko pocięta na strofki....

    · Zgłoś · 15 lat temu