gdzie dziadek był leciały wióry
bo on z uporem rąbał szczęście
choć gadał za nim co niektóry
źle skończy facet i nic więcej
a drzewom opadały ręce
jabłoń całował tytoń suszył
przed świątkiem kazał mi przyklękać
mawiał że wiara ludzi kruszy
ważne by wiedzieć kiedy pękać
a drzewom opadała szczęka
kiedy pracował czuł że żyje
bez żadnych ale zamaszyście
śpiewał że tak się długo pije
aż wszystkie diabły w dołku ściśnie
a drzewom opadały liście
buki przytulał brzozy pieścił
potem je rąbał dłonią mocną
mawiał że nowe ucieleśni
nie zdążył odszedł razem z wiosną
a drzewa opadając rosną
ciekawie pokazałeś upór dziadka w dążeniu do szczęścia przez padanie szczęki drzewom , fajnie pokazałeś jego moc i jego czułość.
"ale" dałabym kursywą
średni jest ten wiersz , a raczej wierszyk
i dodam że to zamysł celowy by w każdej strofie raz znalazł się rym prosty wręcz czestochowski
pytanie dlaczego? ano dlatego że tylko takie pisanie mój dziadek uznałby za poezję!
a dla mnie określenie wierszyk jest trochę nie halo ponieważ za wierszyki uznaję cos bez przesłania zwykłe rymowanie o niczym
ale to moje pojęcie wierszyka więc nie będę się wykłócał:)
W moim pojęciu wiersza, wiersz jest jak najbardziej. Kursywa - genialna. Wcisnęło mi się "razem" w przedostatni wers "nie zdążył odszedł razem z wiosną", chyba też banalnie.