(nie)potrzebnie

fruźka

 

Gdyby wczoraj było jutro, nie wypiłabym soku z cytryny

o zapachu plastiku. Wieczór w towarzystwie amolu i wyrzutów

sumienia- co najmniej niepotrzebny. A jednak kojący, powiedz,

 

czy to już reguła? Nieprzyjemnie cicha, niezapisana, całkiem

wszechobecna. Milczysz? Dobrze, przemilczmy minutę, tysiąc

i jedną, nocą zapalimy świece. Ładnie to wszystko wygląda

 

z daleka. Walka na słowa z podmiotem (nie)lirycznym- wygrana,

poeta się nie broni. W dobrą drogę między wersy hipisowskiego

raju, ironicznie- człowiek stygnie od środka, zupełnie bez wyrazu.

 

fruźka
fruźka
Wiersz · 31 stycznia 2009
anonim
  • Jacek
    najpierw literówki i spacje!

    · Zgłoś · 15 lat
  • fruźka
    ups, edytor mi tego nie podkreślił (liche wytłumaczenie, wiem), dzięki ;)

    · Zgłoś · 15 lat
  • Marcin Sierszyński
    Nie ruszył mnie. Ja nie wiem.

    · Zgłoś · 15 lat
  • fruźka
    rozpaczać z tego powodu nie będziemy, nie pierwszy i nie ostatni raz pewnie nie rusza ;)

    · Zgłoś · 15 lat
  • Marcin Sierszyński
    Ufff. Chociaż Ty jedna mnie nie opieprzasz za to. Dzięki Ci.

    Formalnie wiersz jest tak diabelnie dobrze skonstruowany, że nie ma się o co przyczepić. Mimo to nie zaciekawił wystarczająco.

    I tak sobie myślę, że jestem za publikacją.

    · Zgłoś · 15 lat
  • Michał Domagalski
    Cóż podobnie jak Marcin. I również za publikacją.

    · Zgłoś · 15 lat