Literatura

Spacer (wiersz)

Galathea

Dziwny jak wszystkie moje wiersze...
Spaceruję po alejach życia
i patrzę na spadające na nie liście,
symbolizujące upadek i śmierć,
czekające wysoko na swój koniec

żyją by umrzeć - brak lepszego wyjścia.
Raz na jakiś czas nie są samotne...
Jak księżyc w ciemną noc na niebie
wśród gwiazd... już nie tak pewien siebie...

Gram w karty z losem - o swoje życie.
Może kiedyś sprzedam je za lampkę wina...
Teraz patrzę na nie z boku - widzę jak ucieka...
i nie wiem czy powienienem biec za nim.

Promienie słońca przenikają moje ciało...
jak ogień palą moje serce,
Kim ja teraz jestem? Co się ze mna stało?
Nie chcę cierpieć więcej...

Puste ulice, czarna postać - jak cień
przenika mgłę i znika w ciemności...
To ja zamieniam swą duszę w noc...
i oddaję jej w ten sposób cześć.

Boli mnie jej niewinność i otwartość,
smutne oczy i niebiański uśmiech...
nie znam nawet jej myśli,
a już serce rwie się ku upadkowi.

Serce nocy krwawi, a ona i córka...
starają się tę wadę naprawić...
Ucieleśniona złość chce im to uniemożliwić...
raniąc inną część ciała za każdym razem.

Tylko Bóg patrzy na "to" i się śmieje...
widzi strumienie krwi, ból i cierpienie.
Nie chce słuchać płaczu i jęków rozpaczy...
wie już, że takiej zbrodni nie można wybaczyć...


DLA MONIKI

słaby 4 głosy
Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować i oceniać teksty
Zaloguj się Nie masz konta?   Zarejestruj się
przysłano: 8 grudnia 2000

Inne teksty autora

W cieniu
beezle
Lock
-
reklama
Galathea
Bezlad
Galathea
Spełnienie
Galathea
Czarna rozpacz
Galathea
Smutek Życia
Galathea

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką prywatności.
Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce.

Zgłoś obraźliwą treść

Uzasadnij swoje zgłoszenie.

wpisz wiadomość

współpraca