leń oplótł kostki
a smutny cień niespełnienia
krzywił się w pełnym winy uśmiechu...
wpadłem
po czubek dawnych planów
po ośle uszy
po rondo słomkowego kapelusza
z którego miałaś jeść porzeczki
na wierzchu został tylko jeden włos
nie zlewaj go łzami
bo nie będzie masztem dla szmaty kapitulacji
siwizna błyszczy na tle czarnoziemu
wybawienie cwałuje na obłokach
'bo nie będzie masztem dla szmaty kapitulacji
siwizna błyszczy na tle czarnoziemu'- to jest dobre naprawdę
Ostatni wers też ok : ) Podoba mi się Twój styl i uzyte metafory. Bedebe z czystym sumieniem masz u mnie : )
Wiersz w sam raz na pierwszą. Trochę nachalna anafora w drugiej, ale dobrze, że jest.
zaczyna się minorowo, ale kończy z lekką taką nutką...