Wielkieś mi pustki
uczyniła, Magdo Ka
w domu moim,
rozbrajając granat w bardzo
ciężkiej zbroi.
Oczami wyobraźni widzę
strzępy Twoje,
wyrwane z zawiasów drzwi
dębowe moje
i dach
co jak piórko uleciał
w przestworze,
gdy się tym granatem
bawiłaś, Niebożę.
Już więcej nie zobaczę
Twojego oblicza,
już dla mnie nie zatańczy
na wietrze spódnica,
już nigdy ci nie sprawdzę
Twego uzębienia,
by wstawić Ci plombę
z atomowego rdzenia.
Na co mi w piwnicach
zbiory krwi niewieściej
i pełne braci wampirzej
Krakowskie Przedmieście.
Na co mi to wszystko,
po co żyć, ma luba
gdy Ciebie nie widzę
ostateczna zguba.
Na co mi to wszystko:
bogactwa, zamczyska,
kiedy Twej postaci
nie zoczę już z bliska
Na co mi kolczyki
wbite w każde miejsce,
kiedy mi ma luba
żyć się wcale nie chce.
Niech w dwa serca Nasze
jesionowy kołek,
wbije z precyzją wielką
stary woźny Bronek,
niech w piwnicy zamkowej
złoży nasze ciała,
by z KRUS-u kontrola
nic do nas nie miała.
Wielkieś mi pustki uczyniła,
Magdo Ka,
więc zjadłem sobie
owoc gra-na-ta.