deszczowym uśmiechem
pięknie błyszczą oczy
posklejane z wiatru
świętym grzechem
lament
książęcy plebs pod parasolami
ubarwił szaro-burą pogodę
której echo rozbrzmiewa
między gładkimi kamieniami
w równianiu bez niewiadomej
czarno na czarnym zapisanym
kwietniowe łąki się marzą
powieką słonej
łzy
ostatnią nutą płaczącego
często na białym opisaną
barwę uduszę w dłoni
listopadowego
i pożegnam błotniste buty
pięknie błyszczą się oczy
posklejane z wiatru
świętym grzechem'
bez się, 'święty grzech' jest rażący, 'deszczowy uśmiech' jest naciągany
'lament' to jest świętokrzyski...archaicznie i brzydko
'książęcy plebs pod parasolami
ubarwił szaro-burą pogodę
której echo rozbrzmiewa
między gładkimi kamieniami'
nic nie wnosi ta strofa. znów bezsensowny kontrast 'książęcy plebs', nawet paradoks jakiś, nijak
'w równianiu bez niewiadomej
czarno na czarnym zapisanym
kwietniowe łąki się marzą
powieką słonej'
literówka! nie należy chyba tak biegać po różnych płaszczyznach
'łzy' nie wprowadzają gradacji napięcia, a miały chyba...
'ostatnią nutą płaczącego
często na białym opisaną
barwę uduszę w dłoni
listopadowego
i pożegnam błotniste buty'
najlepsza z wiersza, acz nie najlepsza. spodobało mi się duszenie barw
Słabe rymy, bo takie koligacje rzeczownikowe są bardzo niebezpieczne i trzeba nie lada umiejętności żeby sobie z nimi poradzić.
Tamten był lepszy. Ale nie usuwaj go, porównasz sobie za jakiś czas.
Do książek!!!
: )