- pamiętam, wrastałam w ciebie zielonością
krajobrazu. łagodnie sprawiałam ból,
pytając w obcym jeszcze języku czy można.
niepewność narosła falą, rozproszona
opadła na dno. siedem dni i nocy
zamieniliśmy w modlitwę, obłąkani
wróżyliśmy z błysku w oczach. noc,
złamana na przeznaczenie, utknęła w drzwiach.
zastygliśmy wzdłuż siebie przeciwnością biegunów.
zakładając, że ziemia jest okrągła biegłam
ufna w trafność decyzji. jeszcze tylko kilka sekund
wpadło między tory, odleciało. jak zawsze wierzę
w szósty zmysł tego, co buduje w nas gniazdo.
chociaż powroty są wyżej niż wyciągnięcie ręki.
nie zabłądzę
Co do drugiej nie mam zastrzeżeń
'zastygliśmy wzdłuż siebie przeciwnością biegunów.' a to jest dobre
'jak zawsze wierzę
w szósty zmysł tego, co buduje w nas gniazdo.' i to jest fajne
tylko puenta taka zbyt oczywista jak dla mnie .
Całkiem nieźle : )
zakładając, ufając - te imiesłowy zdecydowanie zbyt blisko. o ile te wcześniejsze mnie nie drażniły, to tutaj już za bardzo na nie zwracam uwagę.
ogólnie rzecz biorąc podoba mi się :)