W drodze wyjątku

estel

Istnieją stany niezmienne. Płaska podłoga,

na której ktoś postawił ogromny rododendron.

Ściany zbiegają się w róg w momencie,

gdy granice metrażu zasłaniają widok

na dalsze poczynienia. Wtedy chce się najbardziej

dotknąć snu, niejasnej przestrzeni. Raj albo koniec.

 

Raj jest tylko przekonaniem. Szybciej nastąpi koniec

świata, niż to się nam wydaje. Ziemia jest jak podłoga,

pod nią mieszkają ci, których boimy się najbardziej.

Nierówne płatki korony, znosi silne mrozy rododendron

mający dopływ wody. Z głębin ujawnia się widok

piekielny, nie powinno się pokazywać diabła w momencie

 

całkowitego zaćmienia. Zatrzymać się. Na momencie

postawić kreskę, w pionie, poziomie, ukośnie, na koniec

ognie rozpalić wieczne niegasnące. Wystawiony na widok

wstyd liczy się podwójnie. W takich miejscach podłoga

nie pozostawia przejścia. Ozdobny krzew, rododendron

jest tam szpecącą bryłą, stworzoną z najbardziej

 

twardych korzeni. Nic się nie zmieni, a przecież najbardziej

tracimy czas na marnowanie. W ręce chwili, w momencie

rzucane głupie pytanie: kto podleje rododendron?

Różowe kwiecie, które bez wody poniesie dotkliwy koniec.

Niech żarówka będzie zenitem na moim niebie, podłoga

niech będzie osią. Z tej pozycji jest całkiem niezły widok

 

na wierzchnie rozkłady, rzadkie okazy, których widok

wzbudza odrazę. A dotyk brzydzi mnie tutaj najbardziej

ze wszystkiego. Trwa niezmienna i niewzruszona podłoga,

zasłania mi nadir niezbędny do życia. Będzie w momencie,

gdy światło przejdzie przez gruby beton i dojdzie na koniec.

Tam, gdzie ścielą się dywany, stoi niedorzeczny rododendron

 

o owłosionych liściach. Miękki, zimnozielony rododendron,

który ktoś postawił w rogu z nadzieją, że jego widok

zaprze dech w piersiach. Bez względu na to, jaki będzie koniec,

zwiedzanie podziemi doprowadzi do zbliżenia najbardziej

podobnego męce. Wszystko to stanie się w momencie,

w którym ruszą pochody, zabłyśnie dno i spadnie podłoga.

 

Rozpędzony kot pierdolnął w rododendron, podłoga

zadrżała. Widok był żałosny, koniec kotka nastąpił

w najbardziej nieoczekiwanym momencie.

  

estel
estel
Wiersz · 16 marca 2009
anonim
  • Marcin Sierszyński
    Jak na pierwszy raz, to z polotem. A ja zregeneruję siły i może akurat na wieczór uda mi się 'duży wzwód'.

    · Zgłoś · 15 lat
  • Marcin Sierszyński
    No i znacznie lepiej niż mi Tobie poszło. Cholera, nie mogę pozwolić na kompromitację. : P

    · Zgłoś · 15 lat
  • Jacek
    Niech Marcin wrzuci swoje wypociny, walkę trzeba docenić, nawet jak mu bielą zawiało. Estelko, pozwól, że jutro wrócę, bo dziś późno i jeszcze by mi się cosik nie udało z interpretacją. Po dwóch czytaniach wrażenia jak najbardziej pozytywne: )

    · Zgłoś · 15 lat
  • p
    na temat wiersza powiem tylko:"z tej pozycji jest całkiem niezły widok" :)

    · Zgłoś · 15 lat
  • Jacek
    'Istnieją stany niezmienne. Płaska podłoga,
    na której ktoś postawił ogromny rododendron.
    Ściany zbiegają się w róg w momencie,
    gdy granice metrażu zasłaniają widok
    na dalsze poczynienia. Wtedy chce się najbardziej
    dotknąć snu, niejasnej przestrzeni. Raj albo koniec.'- Pierwsze zdanie jest dla mnie zbyt oczywiste. No są i niezmienne, niby potrzebne to, żeby dalej się rozwinąć, ale takie sobie. Podoba mi się ta perspektywa ścian. Bardzo obrazowa i prawdziwa, ale 'poczynienia'? Brzydkie. Fragment o śnie mogłaś ująć oszczędniej. I ' niejasna przestrzeń'...oklepane. Pierwsza taka sobie Ewelinko.

    'Raj jest tylko przekonaniem. Szybciej nastąpi koniec
    świata, niż to się nam wydaje. Ziemia jest jak podłoga,
    pod nią mieszkają ci, których boimy się najbardziej.
    Nierówne płatki korony, znosi silne mrozy rododendron
    mający dopływ wody. Z głębin ujawnia się widok
    piekielny, nie powinno się pokazywać diabła w momencie'- Ta gra z tradycją właściwie z pierwszych dwóch mi się podoba, ale mogłaś napisać np 'niż się wydaje'. Byłoby ciekawiej interpretacyjnie i wywaliłabyś niepotrzebne. O strachu ekstra. Znów rododendron, podoba mi się ten motyw kwiatowy. Taka zwykłą przerzutnia międzystroficzna. Miałaś lepsze.

    'całkowitego zaćmienia. Zatrzymać się. Na momencie
    postawić kreskę, w pionie, poziomie, ukośnie, na koniec
    ognie rozpalić wieczne niegasnące. Wystawiony na widok
    wstyd liczy się podwójnie. W takich miejscach podłoga
    nie pozostawia przejścia. Ozdobny krzew, rododendron
    jest tam szpecącą bryłą, stworzoną z najbardziej '- kreski dobre. Ognie były razy tysiąc. Były we wszystkich epokach chyba. Ja nie wiem czy jest sens z takim paradoksem tu wjeżdżać? No bo 'rozpalać niegasnące' No średnio mi się podoba. Potem o wstydzie znowu ekstra. Ale muszę Ci powiedzieć, że tak umiejętnie wykorzystanego rododendronu nie widziałem. Piękne jest to Twoje narzędzie w jego postaci. Tu przerzuciłaś fajnie.

    ''twardych korzeni. Nic się nie zmieni, a przecież najbardziej
    tracimy czas na marnowanie. W ręce chwili, w momencie
    rzucane głupie pytanie: kto podleje rododendron?
    Różowe kwiecie, które bez wody poniesie dotkliwy koniec.
    Niech żarówka będzie zenitem na moim niebie, podłoga
    niech będzie osią. Z tej pozycji jest całkiem niezły widok'- 'poniesie dotkliwy koniec' - brrr, Estel no! ; ] I oba 'niech' świetne. Znowu przeciętne przerzucanie.


    'na wierzchnie rozkłady, rzadkie okazy, których widok
    wzbudza odrazę. A dotyk brzydzi mnie tutaj najbardziej
    ze wszystkiego. Trwa niezmienna i niewzruszona podłoga,
    zasłania mi nadir niezbędny do życia. Będzie w momencie,
    gdy światło przejdzie przez gruby beton i dojdzie na koniec.
    Tam, gdzie ścielą się dywany, stoi niedorzeczny rododendron'- rzadkie okazy i odraza...brawo ponownie za prawdziwość. Potem dałbym bez 'A' i wywaliłbym 'ze wszystkiego' po co to? Aż usiałem sprawdzić co to ten 'nadir' i ładnie się komponuje. 'Niedorzeczny rododendron' jest ekstra. w kontekście całości motywu i tych wszystkich obserwacji z boku i z punktu widzenia peela.


    'o owłosionych liściach. Miękki, zimnozielony rododendron,
    który ktoś postawił w rogu z nadzieją, że jego widok
    zaprze dech w piersiach. Bez względu na to, jaki będzie koniec,
    zwiedzanie podziemi doprowadzi do zbliżenia najbardziej
    podobnego męce. Wszystko to stanie się w momencie,
    w którym ruszą pochody, zabłyśnie dno i spadnie podłoga.'- I tu fajna przerzutnia znowu, tak w kratkę. Bardzo na około ze słowami o tej nadziei. zbliżenie i męka mmmm: ) 'Wszystko to stanie się w momencie,'- a jakby to waywalić w ogóle? albo np zwykłe 'gdy' dać. Ale kontekstowo ładnie.


    'Rozpędzony kot pierdolnął w rododendron, podłoga
    zadrżała. Widok był żałosny, koniec kotka nastąpił
    w najbardziej nieoczekiwanym momencie.'- wulgaryzm, tu tak : ) świetnie zakończyłaś, tak 'nieoczekiwanie'

    Estelko, jak dla mnie, bardzo nierówny tekst. wiem, że bijatyka, ale od Ciebie wymagam dużo. Sporo nadsłowia, kilka słabych wersów, ale w tym wszystkim świetny zamysł, świetny rododendron, i wiele innych plusów.

    Pozdrawiam

    · Zgłoś · 15 lat
  • Jacek
    kurczę, Vaka, udało Ci się:D

    · Zgłoś · 15 lat
  • p
    nazwijmy to moim małym zwycięstwem :)

    · Zgłoś · 15 lat
  • estel
    Vaka, cieszę się, że widok nie jest żałosny. :)
    Jacuś, widzisz, taka foremka, dlatego nie zmienię żadnego przerzucenia, żadnego słowa też nie zmienię, bo misterna konstrukcja mi się sypnie. Pierwsze zdanie spróbuj potraktować jako tezę, po której następuje jej uzasadnienie, może tak się wybroni. Za głęboką analizę uniżenie dziękujemy, ja i rododendron.

    · Zgłoś · 15 lat
  • Jacek
    : ) Wiesz takie tylko moje na szybko : )

    · Zgłoś · 15 lat
  • ew
    apokaliptycznie pojechałaś, wczytałam się w ten klimat, a na koniec dostałam obuchem w łeb , przy pierdolnięciu kotka nie sposób się nie roześmiać- i to jest na plus. Podobnie jak nie sposób zatrzymać myśli w klimacie przy
    "..najbardziej
    twardych korzeni"
    - i tu jest dla mnie na minus.

    · Zgłoś · 15 lat
Wszystkie komentarze