Istnieją stany niezmienne. Płaska podłoga,
na której ktoś postawił ogromny rododendron.
Ściany zbiegają się w róg w momencie,
gdy granice metrażu zasłaniają widok
na dalsze poczynienia. Wtedy chce się najbardziej
dotknąć snu, niejasnej przestrzeni. Raj albo koniec.
Raj jest tylko przekonaniem. Szybciej nastąpi koniec
świata, niż to się nam wydaje. Ziemia jest jak podłoga,
pod nią mieszkają ci, których boimy się najbardziej.
Nierówne płatki korony, znosi silne mrozy rododendron
mający dopływ wody. Z głębin ujawnia się widok
piekielny, nie powinno się pokazywać diabła w momencie
całkowitego zaćmienia. Zatrzymać się. Na momencie
postawić kreskę, w pionie, poziomie, ukośnie, na koniec
ognie rozpalić wieczne niegasnące. Wystawiony na widok
wstyd liczy się podwójnie. W takich miejscach podłoga
nie pozostawia przejścia. Ozdobny krzew, rododendron
jest tam szpecącą bryłą, stworzoną z najbardziej
twardych korzeni. Nic się nie zmieni, a przecież najbardziej
tracimy czas na marnowanie. W ręce chwili, w momencie
rzucane głupie pytanie: kto podleje rododendron?
Różowe kwiecie, które bez wody poniesie dotkliwy koniec.
Niech żarówka będzie zenitem na moim niebie, podłoga
niech będzie osią. Z tej pozycji jest całkiem niezły widok
na wierzchnie rozkłady, rzadkie okazy, których widok
wzbudza odrazę. A dotyk brzydzi mnie tutaj najbardziej
ze wszystkiego. Trwa niezmienna i niewzruszona podłoga,
zasłania mi nadir niezbędny do życia. Będzie w momencie,
gdy światło przejdzie przez gruby beton i dojdzie na koniec.
Tam, gdzie ścielą się dywany, stoi niedorzeczny rododendron
o owłosionych liściach. Miękki, zimnozielony rododendron,
który ktoś postawił w rogu z nadzieją, że jego widok
zaprze dech w piersiach. Bez względu na to, jaki będzie koniec,
zwiedzanie podziemi doprowadzi do zbliżenia najbardziej
podobnego męce. Wszystko to stanie się w momencie,
w którym ruszą pochody, zabłyśnie dno i spadnie podłoga.
Rozpędzony kot pierdolnął w rododendron, podłoga
zadrżała. Widok był żałosny, koniec kotka nastąpił
w najbardziej nieoczekiwanym momencie.
na której ktoś postawił ogromny rododendron.
Ściany zbiegają się w róg w momencie,
gdy granice metrażu zasłaniają widok
na dalsze poczynienia. Wtedy chce się najbardziej
dotknąć snu, niejasnej przestrzeni. Raj albo koniec.'- Pierwsze zdanie jest dla mnie zbyt oczywiste. No są i niezmienne, niby potrzebne to, żeby dalej się rozwinąć, ale takie sobie. Podoba mi się ta perspektywa ścian. Bardzo obrazowa i prawdziwa, ale 'poczynienia'? Brzydkie. Fragment o śnie mogłaś ująć oszczędniej. I ' niejasna przestrzeń'...oklepane. Pierwsza taka sobie Ewelinko.
'Raj jest tylko przekonaniem. Szybciej nastąpi koniec
świata, niż to się nam wydaje. Ziemia jest jak podłoga,
pod nią mieszkają ci, których boimy się najbardziej.
Nierówne płatki korony, znosi silne mrozy rododendron
mający dopływ wody. Z głębin ujawnia się widok
piekielny, nie powinno się pokazywać diabła w momencie'- Ta gra z tradycją właściwie z pierwszych dwóch mi się podoba, ale mogłaś napisać np 'niż się wydaje'. Byłoby ciekawiej interpretacyjnie i wywaliłabyś niepotrzebne. O strachu ekstra. Znów rododendron, podoba mi się ten motyw kwiatowy. Taka zwykłą przerzutnia międzystroficzna. Miałaś lepsze.
'całkowitego zaćmienia. Zatrzymać się. Na momencie
postawić kreskę, w pionie, poziomie, ukośnie, na koniec
ognie rozpalić wieczne niegasnące. Wystawiony na widok
wstyd liczy się podwójnie. W takich miejscach podłoga
nie pozostawia przejścia. Ozdobny krzew, rododendron
jest tam szpecącą bryłą, stworzoną z najbardziej '- kreski dobre. Ognie były razy tysiąc. Były we wszystkich epokach chyba. Ja nie wiem czy jest sens z takim paradoksem tu wjeżdżać? No bo 'rozpalać niegasnące' No średnio mi się podoba. Potem o wstydzie znowu ekstra. Ale muszę Ci powiedzieć, że tak umiejętnie wykorzystanego rododendronu nie widziałem. Piękne jest to Twoje narzędzie w jego postaci. Tu przerzuciłaś fajnie.
''twardych korzeni. Nic się nie zmieni, a przecież najbardziej
tracimy czas na marnowanie. W ręce chwili, w momencie
rzucane głupie pytanie: kto podleje rododendron?
Różowe kwiecie, które bez wody poniesie dotkliwy koniec.
Niech żarówka będzie zenitem na moim niebie, podłoga
niech będzie osią. Z tej pozycji jest całkiem niezły widok'- 'poniesie dotkliwy koniec' - brrr, Estel no! ; ] I oba 'niech' świetne. Znowu przeciętne przerzucanie.
'na wierzchnie rozkłady, rzadkie okazy, których widok
wzbudza odrazę. A dotyk brzydzi mnie tutaj najbardziej
ze wszystkiego. Trwa niezmienna i niewzruszona podłoga,
zasłania mi nadir niezbędny do życia. Będzie w momencie,
gdy światło przejdzie przez gruby beton i dojdzie na koniec.
Tam, gdzie ścielą się dywany, stoi niedorzeczny rododendron'- rzadkie okazy i odraza...brawo ponownie za prawdziwość. Potem dałbym bez 'A' i wywaliłbym 'ze wszystkiego' po co to? Aż usiałem sprawdzić co to ten 'nadir' i ładnie się komponuje. 'Niedorzeczny rododendron' jest ekstra. w kontekście całości motywu i tych wszystkich obserwacji z boku i z punktu widzenia peela.
'o owłosionych liściach. Miękki, zimnozielony rododendron,
który ktoś postawił w rogu z nadzieją, że jego widok
zaprze dech w piersiach. Bez względu na to, jaki będzie koniec,
zwiedzanie podziemi doprowadzi do zbliżenia najbardziej
podobnego męce. Wszystko to stanie się w momencie,
w którym ruszą pochody, zabłyśnie dno i spadnie podłoga.'- I tu fajna przerzutnia znowu, tak w kratkę. Bardzo na około ze słowami o tej nadziei. zbliżenie i męka mmmm: ) 'Wszystko to stanie się w momencie,'- a jakby to waywalić w ogóle? albo np zwykłe 'gdy' dać. Ale kontekstowo ładnie.
'Rozpędzony kot pierdolnął w rododendron, podłoga
zadrżała. Widok był żałosny, koniec kotka nastąpił
w najbardziej nieoczekiwanym momencie.'- wulgaryzm, tu tak : ) świetnie zakończyłaś, tak 'nieoczekiwanie'
Estelko, jak dla mnie, bardzo nierówny tekst. wiem, że bijatyka, ale od Ciebie wymagam dużo. Sporo nadsłowia, kilka słabych wersów, ale w tym wszystkim świetny zamysł, świetny rododendron, i wiele innych plusów.
Pozdrawiam
Jacuś, widzisz, taka foremka, dlatego nie zmienię żadnego przerzucenia, żadnego słowa też nie zmienię, bo misterna konstrukcja mi się sypnie. Pierwsze zdanie spróbuj potraktować jako tezę, po której następuje jej uzasadnienie, może tak się wybroni. Za głęboką analizę uniżenie dziękujemy, ja i rododendron.
"..najbardziej
twardych korzeni"
- i tu jest dla mnie na minus.