Jestem pożarem roznieconym z marzeń,
czarodziejką życia.
Trzymam czas na dłoni i mówię do niego
pieszczotliwie, miękko. Jestem mała,
ale rzeczy wielkie nie mają objętości
i dlatego mogę mieć je wszystkie.
Na własność.
Bez końca.
Jestem pożogą cisnącą w przestrzeni.
W kierunku. Radośnie. Do kolejnych brzegów.
Do linii granicznych pomiędzy strofami.
Do ludzi rosnących mi w jeziorach oczu.
Gościnnych przystani wysp na antypodach.
Do ciepłych poświat poligonów atomowych.
Kosmosu i wnętrza. Robaczkiem
świętojańskim na skrzydłach powietrza.
Materią i formą krzyczącą Ja Żyję!
Pierwotną energią. Jej miękką kaskadą.
Łagodną szaloną skrzącą kołyszącą -
- diamentem tańczącym na szybie.
Pozdrawiam
ale rzeczy wielkie nie mają objętości
i dlatego mogę mieć je wszystkie.
Na własność.
Bez końca.'
i
'Pierwotną energią. Jej miękką kaskadą.' - piękne, a i cały wiersz bardzo... energetyczny. Pozdrawiam.
'Gościnnych przystani wysp na antypodach. '
'- diamentem tańczącym na szybie.'
za to pomnik : )
"synkretycznie" zwaliło mnie z nóg, było jeszcze parę perełek, a ten jest po prostu bez wad z kilkoma doskonałymi wersami : ) zostań: )