wstaję o świcie bo w niedzielę
trzeba ci oddać to co twoje
a potem wracam do pościeli
że też ja boga się nie boję
Baczyński czeka w ubikacji
kiedy mnie życie znów rozstroi
pewnie opowie coś o stacjach
bardziej krzyżowych niż te moje
ref.:
to zwykły starszy pan co na klarnecie grał
dwie stare pieśni
po dłoniach pięknych dam spływała nieraz łza
gdy on je pieścił
dziś rozhulany wiatr wygonił z budy psa
i smutne wieści
bo miły starszy pan zwykłemu życiu skradł
zbyt wiele treści
proza zaczyna się wiadomo
poezja za to tuż po setce
i tak po prawdzie nic nikomu
czy trochę mniej czy dużo więcej
wypijam tyle więc o ile
słowami tego nie wypłacę
i chociaż czasem wiem że żyję
to cała reszta jest już kacem