Ukrywacie się przed ludźmi,
przed samymi sobą.
Codziennie rano
jeszcze zanim wstaniecie z łóżka,
zakładacie maskę,
której dzisiaj oczekują inni.
Gryziecie wargi,
by nie podzielić się swoimi poglądami.
Oszukujecie,
by nie wyróżniać się w grupie.
Przystosowujecie się do otoczenia
jak dzikie zwierzęta;
wtapiacie się w tłum jak kameleony.
Zakładacie wielkie kapelusze,
by ukryć wasze łzy;
nosicie rękawiczki,
by nie zauważyli jak drżą wam ręce.
Kłamiecie, bo takimi chcą was znać inni.
Kochacie, bo każą wam kochać.
Całe wasze życie jest jednym wielkim teatrem,
a wy...
Odgrywacie role narzucone przez jego właściciela – Strach.
Poddajecie się wszystkim możliwym torturom,
by udowodnić, że wszyscy jesteście tacy sami.
Ja jestem inna...
Po pierwszych dwóch widać, że tekst bardzo odważny. Wiesz, mówić "wy", ściśle nie określając adresata to takie sypanie ogólnikami, bo teraz każdy może się owym adresatem poczuć. Niebezpiecznie, ale popatrzmy.
'Codziennie rano'- krócej można 'co rano' np.
'jeszcze zanim wstaniecie z łóżka,
zakładacie maskę, '- no tu jest brak logiki, albo gra w podświadomość. I mam dylemat, bo nie wiem jak to potraktować. Wydaje mi się, że raczej popełniłaś loga tak zwanego. I tu się przyczepię do tej maski...to jak, wszyscy zakładają jedną?
'Gryziecie wargi,
by nie podzielić się swoimi poglądami.'- ogromne nadsłowie. Tu to bardziej mamy do czynienia z prozą niżeli z tekstem poetyckim. Zagryzanie warg jest obrazowe i to bardzo na plus.
'Oszukujecie,
by nie wyróżniać się w grupie.
Przystosowujecie się do otoczenia
jak dzikie zwierzęta;
wtapiacie się w tłum jak kameleony.'- prrrrrrrrrrr!!! Tu już z 'wy' robi się naprawdę źle. Poza tym, nie tak dosłownie. nie wiem, posłuż się może przykładem, żeby to pokazać. Bardzo słabe porównania, poszłaś po prostu po najmniejszej linii oporu. Póki co najgorszy fragment.
'by ukryć wasze łzy;'- bez 'wasze', wywal średnik a wstaw przecinek.
'nosicie rękawiczki,
by nie zauważyli jak drżą wam ręce.'- a w rękawiczkach nie drżą tak?
'Kłamiecie, bo takimi chcą was znać inni.'- składnia w ogóle zaburzona.
'Kochacie, bo każą wam kochać.'- bardzo ostro. Nie za ostro, żeby tak generalizować?
'Całe wasze życie jest jednym wielkim teatrem,
a wy...
Odgrywacie role narzucone przez jego właściciela – Strach.'- konwencja świata jako teatru i tak spartaczona. Przepraszam, ale tak wprost nie przejdzie na bank. Źle użyty wielokropek. Polecam Norwida. Teraz mam pytanie. Te role są narzucane przez strach czy przez innych? Wcześniej pisałaś: "której dzisiaj oczekują inni". Więc jak? Broń się, bo będzie że niekonsekwencja.
'Poddajecie się wszystkim możliwym torturom,
by udowodnić, że wszyscy jesteście tacy sami.'- w tym nie ma sensu logicznego, przepraszam, ale jest to bez sensu. W połączeniu z resztą, z RÓŻNYMI maskami , to nie jest całością.
A końcówka, przepraszam, ale mnie rozwaliła. Zburzyła mi cały wiersz. Jeszcze jako tako starałem się doszukać tych myśli, bo były dość szczytne w zamyśle, tylko słabo skonstruowane, ale tu położyłaś cały tekst jedną linijką. Mi się rzuciła konwencja romantycznego twórcy jako wieszcza. Kogoś wyższego od reszty, obdarzonego talentem nad talentami. Tu puenta, o ile jest to puenta, jest zwyczajnie nieprawdziwa. Sugerujesz, że MY wszyscy jesteśmy tacy jak napisałaś,a Ty jedna nie...Nie mówię, że nie jesteś jak napisałaś, ale generalizacja nie ma tu sensu.
Jest słabo.
nie, zdecydowanie nie tędy droga.
Zdecydowanie na nie.
Zbanalizowałaś ten tekst, m.in. przez moralizatorstwo przeraźliwie rzucające się w oczy. I tą dychotomię ja-wy, która narzuca coś czytelnikowi w niemiły, bo jaskrawy, sposób.