gdy budzi się dzień bez nadziei na słońce

modliszqa

nie myślałam o tobie trzydzieści lat
aż do dziś
gdy przed świtem zjawiłaś się blada
jak on
szara jak ściana z której wyszłaś

twoje słońce
wolało zostać księżycem
innej
więc powoli stygłaś
straciłaś blask cień
i sens

zamilkłaś

jeszcze chwilę twój uśmiech
błąkał się po ścianie
nim zlizał go świt

znikłaś

modliszqa
modliszqa
Wiersz · 5 kwietnia 2009
anonim
  • Jarosław Jabrzemski
    Znakomita fraza z bladością i szarością; tak empiryzm skutecznie walczy z frazeologizmem.
    Serdecznie pozdrawiam.

    · Zgłoś · 15 lat
  • Justyna D. Barańska
    ooo... i ja uważam, że tu wyśmienicie jest, nawet pomimo tego podwójnego jaka. temat i rekwizyty też stary jak świat, ale za to jakie połączenie.

    ostatnim czasem śledzę wykorzystanie cienia i uważam, że świetnie sobie z nim poradziłaś.
    pozdrawiam
    (dałabym uśmiech, ale wiersz pozostawia taki oddźwięk, że człowiek wpada w zadumę zamiast się cieszyć, że WIERSZ przeczytał)

    · Zgłoś · 15 lat
  • Marcin Sierszyński

    · Zgłoś · 15 lat