nie myślałam o tobie trzydzieści lat
aż do dziś
gdy przed świtem zjawiłaś się blada
jak on
szara jak ściana z której wyszłaś
twoje słońce
wolało zostać księżycem
innej
więc powoli stygłaś
straciłaś blask cień
i sens
zamilkłaś
jeszcze chwilę twój uśmiech
błąkał się po ścianie
nim zlizał go świt
znikłaś
gdy budzi się dzień bez nadziei na słońce
modliszqa
modliszqa
Wiersz
·
5 kwietnia 2009
Serdecznie pozdrawiam.
ostatnim czasem śledzę wykorzystanie cienia i uważam, że świetnie sobie z nim poradziłaś.
pozdrawiam
(dałabym uśmiech, ale wiersz pozostawia taki oddźwięk, że człowiek wpada w zadumę zamiast się cieszyć, że WIERSZ przeczytał)