Wielka Macierz w Cuernavace
Jarosław Jabrzemski
tu Kybele cuchnie owocem agawy
i choć nie pachnie słodką macierzanką
podobnie leczy nieśmiałość
na ogół nieco roztargniona jednak
mobilizuje się w koronie z murów obronnych
czopuchem z szaty frygijskiej nakrywa krater
i wszystko co pod nim
w tak komfortowej sytuacji dłoń nie zadrży razem z ziemią
konsul nie uroni ani kropli meskalu w akcie marnotrawstwa
kręcąc się wokół własnej osi
w rytmicznych podskokach wpadnie w trans
gotowy do samookaleczenia odłamkiem butelki
po opróżnieniu rozbitej o słonecznie zgorzały bazalt
stoczy się po neku
albowiem
dopóki ziemia trzęsie się
ludzie się rodzą
i giną
pod wulkanem
Jarosław Jabrzemski
Wiersz
·
8 kwietnia 2009
Wrócę później.
Johannes Tussilag; i ja serdecznie pozdrawiam.
Modliszqa; :)
Jaqint ; miło mi :)
Pan A. ; z podziękowaniem pozdrawiam.
Estel; bardzom rad, że przypadł. Pozdrawiam z niskim ukłonem.