ja twardziel
zgrzypik
wstępnie żeruję w łyku
później dyskretnie wchodzę
pomiędzy korę a drewno
i wtedy wierzbę łaskoczę
do łez
czynię ją rzewną
jestem aktywny
o zmierzchu i w nocy skrzypię
wspólnie zestrojonym dźwiękiem
twardością ksylemu
mięknę
co moim szlochem
to wierzby chichotem
moim staraniem oszukanych wzrusza
zwana płaczącą śmiechem się zanosi
przekłamywanym w uszach
Zgrzypik sympatyczny, najbardziej to :
"co moim szlochem
to wierzby chichotem
moim staraniem oszukanych wzrusza
zwana płaczącą śmiechem się zanosi
przekłamywanym w uszach".............wolę śmiech niż płacz...:)............Serdecznie....Ir
"co moim szlochem to wierzby chichotem" - takoż.
Wiersze takie jak ten nazywam wierszami na dotyk, bo niemalże można się w czasie lektury umiejscowić we wskazanym miejscu i posłuchać o czym szumią. Śmiech przekłamywany w uszach - jestem na całkowite tak dla wiersza.