brzegiem srebrnej ulicy
szary duch nieprzytomny
co świat wybrał bez smyczy
Idzie pies bezdomny
cichy i zamyślony
w głębi duszy niezłomny
choć ogon podkulony
Jak chcesz możesz go dotknąć
lecz nie możesz zatrzymać
jak chcesz możesz go kopnąć
lecz nie możesz powstrzymać
Oczy jego - okruchy
szkła w asfaltu przestrzeni
mokry deszczem i suchy
od mgły słońca promieni
Parzy na korowody
ludzi wkółko pędzących
pies przedwieczny i młody
w mieście świateł płynących
łap poduszki pościera
goniąc losu przewrotność
a gdy głód mu doskwiera
gryzie własną samotność
sidła głosu go nęcą
wtedy staje i słucha
tak jak chwilą szaleńczą
gdy się zerwał z łańcucha
wątłą zdusi nadzieję
a gdy droga go znurzy
w zimnych ogniach się grzeje
gwiazdy pije z kałuży
noc, co życie przegrała
dobrze zna tego psa
ugryzł rękę co chciała
kiedyś wyrwać go z dna
czasem schwyta westchnienie
nad wylizaną kością
wolność niesie cierpienie
lecz jest świętą wolnością
parzy (t wcięło)
wkółko (za blisko)
zamiast grysie - zjada - wszak nikt gryzieniem się nie najadł
"sidła głosu go nęcą
wtedy staje i słucha
tak jak chwilą szaleńczą
gdy się zerwał z łańcucha" tu jakos mi brakuje sensu :-) może - "tak jak w chwili szaleństwa "
"gwiazdy pije z kałuży" - cudne :-)
"noc, co życie przegrała
dobrze zna tego psa
ugryzł rękę co chciała
kiedyś wyrwać go z dna" - tu mam najwięcej uwag -
- ta noc - czemu życie przegrała? :o
może "noc która z dniem przegrała"
wtedy zniknie jedno "co" no i nie będzie o przegranym życiu nocy
Zastanawiam się, czemu miejscami są wielkie litery a potem ich nie ma, kropek brak, pojawia się jeden przecinek i jeden myślnik . Może warto się zdecydować i konsekwentnie napisać
lecz nie możesz zatrzymać
jak chcesz możesz go kopnąć
lecz nie możesz powstrzymać -> to do przemyślenia, albo w ogóle może lepiej z tego zrezygnować?
Ostatnia strofa jakby wyjęta z Fromma. Mam wrażenie, że skądś znam autora.