hello słodka janis, siostro ameryki, (tu wszędzie
pieniądze, wystarczy zagarnąć), pogranicze
kiczu- element ryzyka, mówiłam- titanic
wcale nie zatonął, na lodowej górze zbudowali gniazdo,
dołączymy do nich- dzieci rocka, kwiatów.
woodstock było twoje, expresyjna jatka,
ten wokal ma kopa, zabijałaś tłumy, na kolanach
klęli. girl, pearl i gitara made in columbia.
nikt się nie odważył tak wykrzyczeć bluesa.
byłam tylko ian, erotyczne wnętrze podwójnie
wibrując nabierało blasku, uciekałam w ciebie,
wypełnione sexem piersi znały język
z kobiecym zaśpiewem na miękko brać żywioł.
amoralnie razem, monodram plus szczyty,
bi-exsces na odwyk, kariera na działki.
nie umarłaś janis, odjechałaś nagle
w nazbyt długą podróż
od ziemi do nie wiem.
Końcówka mi się nie podoba, choć Janis wielka była, jest i będzie.
Jeszcze miałam dodać, że te "x" w słowach angielskich z polskimi odpowiednikami mi jednak nie pasują.
pogranicze kiczu - ładnie brzmi
Woodstock mogę sobie tylko wyobrażać - Ty mi w tym wierszem pomagasz, więc nie będę się skarżyć.