przewiązałam kiedyś dwa patyki sznurkiem
okręciłam kępą pachnącego siana
na sam czubek wbiłam papierową kulkę
jeszcze tylko oczy i nie będę sama
posadziłam obok by zawsze mnie wspierał
zapachem przebrzmiałym łąki pełnej kwiecia
rozmawiałam co dzień z tą główką z papieru
nie dałam mu skrzydeł żeby nie odleciał
całą zimę wytrwał krusząc się pomału
cierpliwy spowiednik odporny na słowa
powiernik tajemnic często pełnych żalu
drewniany przyjaciel z papierową głową
Ładne to, smutne. Lekkość formy trochę nie pasuje do tych pozorów, ale z drugiej strony to mogła być przyjaźń.