Myśl, Aleksandrze, myśl jest tym, czego
nigdy nie zabiorą. Usypią wysokie kopce,
pod nimi doły, do których powroty będą
cięższe niż karabin. Przez siedem poziomów
piekła
będziesz wspominał, Aleksandrze, rudą
Maj, która z chmur układała okręty.
Dopóki ktoś nie zestrzelił jej nieba
miała otwarte oczy i otwarte okna, a teraz
czekanie jest szare i zimne.
Gdy zobaczysz, Aleksandrze, ostatni port,
nie dosięgniesz go. Zawsze już będziesz
za mały na wszelkie wpływy, wszystkie
dochodzenia.
Trochę zawiodłam się poetycko na ostatnim zdaniu, bo te wpływy jakoś tak brzmią podane na tacy.
Ale mnie się dalej bardzo. Wydrukuję sobie kiedyś te wiersze majowe i będę czytała, jak nie będzie nikogo, kto mi doradzi.