ta ździra zawsze była agresywna
nie wpadajcie w stupor mówiła chłopakom
gdy patrząc pod słońce wyraźnie widzieli
że nie nosi majtek pod sukienką
noce bywały spokojne w jej szaleństwie
pijana pozwalała wszystkim nie sięgając
po trudne słownictwo męża psychologa
wyciszona świtem dyszała w brudne szklanki
po seksie analnym bolała ją głowa
nawet nie wspomniała o straconych zębach
połowa przedmieścia znosiła jej mendy
i butelki pełne wymarzonych światów
rozebrałem gołębnik
pazury bez obrączki wściekłe
drapią powietrze przedwcześnie zatęchłe
choć nie ma powrotu
wyjdzie za mnie jak kot z Rhode Island
rezydent domu spokojnej starości
nie wpadajcie w stupor mówiła chłopakom
gdy patrząc pod słońce wyraźnie widzieli
że nie nosi majtek pod sukienką
noce bywały spokojne w jej szaleństwie
pijana pozwalała wszystkim nie sięgając
po trudne słownictwo męża psychologa
wyciszona świtem dyszała w brudne szklanki
po seksie analnym bolała ją głowa
nawet nie wspomniała o straconych zębach
połowa przedmieścia znosiła jej mendy
i butelki pełne wymarzonych światów
rozebrałem gołębnik
pazury bez obrączki wściekłe
drapią powietrze przedwcześnie zatęchłe
choć nie ma powrotu
wyjdzie za mnie jak kot z Rhode Island
rezydent domu spokojnej starości
takie to strasznie wszystko zbite dzisiaj, że palec trudno wetknąć, więc najpierw skrajnie - czy to istotne, że pod sukienką? może i to krok do większej zdziry, a może większą będzie, gdy nie będzie nosić ich wcale?
"po seksie analnym" - wyeliminowałabym samo słowo "seks"
"połowa przedmieścia znosiła jej mendy " - natomiast ten fragment mi się podoba, bo w końcu menda to nie tylko jakaś tam wesz, ale zazwyczaj mówi się tak do ludzi, żeby ich obrazić, czyli i drugie pejoratywne znaczenie.. bo to czy roznosiła robactwo czy meneliła ludzi? a może wszystko na raz. to mi się podobało, bo mogłam się zastanowić ;) i "wymarzone światy z butelek" też brzmią ciekawie.
gołębnik. nie daje mi spokoju, nie do końca wiem, co z nim zrobić. dalej zinterpretowałabym może w tą stronę - słowa peela niekoniecznie przy "wyjdzie za mnie" muszą odnosić się do kobiety, o której mowa była wyżej. tamta była przykładem destrukcji siebie i okolicy. hmm... o właśnie. może peel boi się wziąć ślub, wyobraża sobie czarne scenariusze, a na koniec mówi, że ona przyniesie mu tylko zgubę - śmierć. bo w końcu ten kot przybywał razem ze śmiercią, prawda?
mimo wszystko uważam jednak, że część pierwsza za bardzo "kawo-na-ławowa". możliwe, że jest tam coś czego nie potrafię odczytać, ale męczyło mnie.
W końcówce chodzi i mruczy.
Pod sukienką istotne - nie nosiła transparentnych spodni.
Dlaczego bez seksu? Badanie per rectum?
Kawa na ławę be, a gołębnik cacy?
Ten niezrozumiały?
Duś, duś, duś, duś gołąbeczki.
To starzyka los.
Miło mi, że czytasz.
gołębnik może właśnie dlatego bardziej, bo dał mi szersze pole do popisu i to on w zasadzie wepchnął mnie na jakiś trop.
Z tej strony wynoszę specyficzny model wartościowania, co jest cenne.
Proszę nie oczekiwać.
Do Pana należy przyszłość - ja jestem co najwyżej teraźniejszością - eufemistycznie dopowiem: schyłkową.
Serdecznie Panu życzę pisać takie "przeciętniaki" i lepsze, dużo lepsze.
Póki co, jak na Pana wiek.