pamiętam doskonale
i to miasto szare
i tę kamienicę wojną pachnącą
jej piętro jej czwarte okno
gdzie firanki tak spiesznie wiatr
zabierał ze sobą
myśli kartkami poskładane
rozrzucone mgliście myśli
powietrzem zataczane
muśnięte
brokatem z młodych lat pani
której okno własnością było latami
ciemno złudne na korytarzach
miasto ślepców owinęło
w bandaże
trzasnęło
uciekło
a pani nie widać
od roku jesiennego
ucichło tchnienie i świt
zabierał ze sobą
życie
'43
April
April
Wiersz
·
10 maja 2009
Drażnią mnie powtórzenia i inwersje. Wersyfikacja też do dopracowania.