w dolinach rzek nagłe odwroty wód

Kasia Czyżewska



                                                  tamtą kobietę zwróciłem rodzinie
                                                                           Rafał Wojaczek



Teraz, kiedy obie moje dusze w fałszywym ciele
trochę się już duszą, chciałabym nie wstydzić

rozebrać, miasto święte i krzywe
namiot na żebrach, zdjąć. Teraz,
 
kiedy chryzantemy i obie nasze trumienne suknie są już
utkane z białego przędziwa, odwołuje psy,

które warowały pod drzwiami domu, światła
znoszę granice. Czas jakiś

jeszcze potem anomalie
- szepty i krzyki,

ale coraz dalej
i dalej - psy z głodu,

z ciemności, wszystko  
co się nie może wcielić oddziela się,

odwraca,
odchodzi.

 


Oceń ten tekst
Ocena czytelników: Niczego sobie+ 5 głosów
Kasia     Czyżewska
Kasia Czyżewska
Wiersz · 13 maja 2009
anonim
  • anonim
    Anonimowy Użytkownik
    Tajemny klimat.TRAFIA.Pozdro

    · Zgłoś · 14 lat temu
  • anonim
    Anonimowy Użytkownik
    mhm.

    · Zgłoś · 15 lat temu
  • ew
    Jest inaczej i jest pomysłowo , zastanawiająco . Nie możn przejść obok nie zauwazywszy tego tekstu

    · Zgłoś · 15 lat temu
  • Marcin Sierszyński
    Myślę, że jest coś intrygującego w tej zwięzłości, konwulsji języka. Wiersz z każdymi kolejnymi słowami staje się lżejszy, aż do kulminacyjnego
    "odwraca,
    odchodzi."

    Jest w tym pomysł i wykonanie.

    · Zgłoś · 15 lat temu
  • anonim
    Anonimowy Użytkownik
    fascynacja Wojaczkiem... też ją przeszedłem :) a tekst dobry... hmmm... pisz dalej :)

    · Zgłoś · 15 lat temu
  • anonim
    Anonimowy Użytkownik
    Tylko to się przebiło

    "Teraz,

    kiedy chryzantemy i obie nasze trumienne suknie są już
    utkane z białego przędziwa, odwołuje psy,

    które warowały pod drzwiami domu,"

    Reszta jest znudzeniem telegrafisty - gdyż czyta się jak kropka, kreska, kropka, kreska

    · Zgłoś · 15 lat temu