Feniks
me barki spalone słońcem
idę przez spopieloną ziemię
wokoło mnie gruzy świata
tlące się zgliszcza
z prochu powstałeś powiedział
i zrodziłem się
rozgrzana bezkształtna masa
rzucona na kowadło losu
przekuta młotem rzeczywistości
zahartowana w krwi i łzach
świat znów spłonął
lecz ja idę dalej
obojętny na zniszczenie
wzbijam się z popiołów
na skrzydłach wiary w lepszy ład
mityczny ptak, nieśmiertelna dusza
przebijam się przez czarny dym
wzlatując nad chmury nienawiści
widzę otchłań jednak zaraz spadam
zdławiony otaczającą mnie pustką
spragniony gwiazd i światów
ze wzrokiem utkwionym w nieskończoność
spalając się w marzeniach
obracam się w proch
Feniks
crow
crow
Wiersz
·
14 maja 2009
Jeżeli wzorem jest Staff, to autor powinien chociaż postarać się oddać formułę wiersza popularną w tamtej epoce. Powyższe zaś jest przykładem, jak wielu ludzi przespało rewolucję w poezji polskiej po 89' roku, msz.