zasłuchane w szare płyty chodników
wyprzedzają delikatność o chwilę
tak niewiele dzieli usta od krzyku
i tak dużo aby milczeć zawile
łatwo znaleźć w pięknych słowach uczucia
więc codziennie biją pianę na szczęście
ktoś ją spija po czym kufel wyrzuca
fajnie było a więc jakoś to będzie
zapatrzone w zimną czerwień marmurów
rozkładają się po drodze na części
tak niewiele trzeba ludziom do bólu
i tak dużo aby stali się śmieszni
potem wrócą z ogonem w kieszeni
w których zgasły gwiazdy i gwiazdki
i Polanów je pięknie odmieni
przez najlepsze na starość przypadki
rozkładają się po drodze na części
tak niewiele trzeba ludziom do bólu
i tak dużo aby stali się śmieszni"
mimo że zakreśliłem jak wyżej, to wiersz wyśmienity - jedno ale, żeby ludzie stali się śmieszni to tu chyba najmniej potrzeba - przemyśl to Grześ
ale obiecuję:)
To jest tekst rymowany obarczony arytmią.
wiersz świetny :-) a i myśl przewodnia moim skromnym blond-rozkminkom bardzo bliska. In plus że weź :-) pozdrawiam