W dzień, jak dziś - On sobie wisiał za oknem na łapach
jak zegar na ścianie, i cmokał wolniutko
i skromnie – jego chrzęst słyszałam rzadko
noc pachniała dorodnie, tajemnicą i pytaniem o swój zapach
świat wyglądał jak migotliwa zabawka
a ja byłam lalką
***
z zielonego drzewka łowiono włosy aniołom
i w zastępstwie słów
widziałam rzeczy piękne
czułam rzeczy mądre
były takie duże, większe ode mnie
i miały własne oczy
i buzie, jak ogromne wiśnie
***
słońce to był taki owoc
o smaku koła
a chmury to policzki, podkrążone na obu czołach
wazon to magiczny garnek
a czołg – samochodzik z trąbą
lub gąsienica z garbem
***
Z Trybuny Ludu taki śmieszny pan w okularach
przyglądał mi się poważnie
i ja go niezgrabnie szkicowałam
i nie był nawet obrażony
na nos za duży, ciut wąskie ramiona
***
i było jeszcze tyle innych spraw, kwestii
dla których nazwy dzisiaj poznikały
zapomniałam ich kształty, i że miały piegi
i nie wiem czy naprawdę kiedyś istaniały
***
świat wyglądał troszkę inaczej
cóż, byliśmy mali
a on troszkę zgłupiał przez te lata
posunął się, postarzał i zdziwaczał
mała literówka.