singel na detoksie. rwie wyprane ciało,
do rynsztoka nadmiar wiary i nadziei. diabli
wzięli resztę do gry w piekło - niebo, kolejna
powłoka z taniego odzysku, ja - bezpańska
skóra dla wrednego pyska.
klatka, ostre światła, cięta rzeczywistość.
szukam drzwi i klamki do arki przymierza.
pasażer na gapę lub z wilczym biletem, obca numer
osiem pozbawiam złudzenia ostatnich chrześcijan.
do cholery, nie wiem, gdzie popłynął noe
z pieprzonym zwierzyńcem!
linie papilarne znów klepią różańce,
pacierze o szansę na życie po życiu.
nienawidzę siebie, pluję. lewe ramię
przybite napisem:
achtung! nie dokarmiać!
zabronione!
amen
"szukam drzwi i klamki do arki przymierza.
pasażer na gapę lub z wilczym biletem, obca numer
osiem pozbawiam złudzenia ostatnich chrześcijan."
Podobny do tego słowotok, można sporządzić bez specjalnego udziału hery - no a tytuł, to taki właśnie podchrześcijański globtroterowy kicz - nie gniewaj się skojarzeniami, ale od tego typu twórczości, to już mierzi trochę, i wszystkie są pisane na typ schizoidalny. Jakby przejście z zatrucia w real nie mogło się obyś bez jazdy na pagonach bomby rodem z "Trainspotting"
No nie łykam tego - sorry !