Czas leje się bezbrzeżnym majestatem
minęła jego wielka potęga
Rzym upadł i nie wstanie więcej
kojące dźwięki pieśni którą rodzi
harfa Apollina
kołyszą ostatni ból obrabowanego
z normalności
Tego który został wybrany
Nawet drzewa są zbyt późno stworzone przez wieczność
by wyszumieć o nim historię
I może pamięta go tylko brat bogów młodości
Czysta i niewinna świadomość
jak wódka
z której powstaje ogromny niewyobrażalny
ból zawiedzionego zaufania
Który nie pozwala mu stać się wiecznością