machina (wiersz)
jem
mój dom na ciebie czeka, otwiera okno i pali papierosa.
do szklanek z których mieliśmy wypić wspólną herbatę,
rozlewa słońce. białych ścian nie ułoży w żaden wzór,
pełen niewiadomych obliczeń, zagadkowych pomieszczeń.
godziny spędzone w mieszkaniu zlewają się, płyną w rytm nie tego zegara.
kluczem do wyjścia z sytuacji jest zamek drzwi wejściowych
niech się w końcu obróci. załaskocze.
akcent na literę A nie mówiłem pada na końcu
wyczekiwania.
do szklanek z których mieliśmy wypić wspólną herbatę,
rozlewa słońce. białych ścian nie ułoży w żaden wzór,
pełen niewiadomych obliczeń, zagadkowych pomieszczeń.
godziny spędzone w mieszkaniu zlewają się, płyną w rytm nie tego zegara.
kluczem do wyjścia z sytuacji jest zamek drzwi wejściowych
niech się w końcu obróci. załaskocze.
akcent na literę A nie mówiłem pada na końcu
wyczekiwania.
przysłano:
8 czerwca 2009
(historia)
przysłał
borunsky –
8 czerwca 2009, 12:07
autoryzował
Justyna D. Barańska –
12 czerwca 2009, 12:41
Zaloguj się Nie masz konta? Zarejestruj się