Nie ma we mnie hardości ni pychy
Nie ja chełpię się darowanym stanem
Choć nie zawsze gdzieś z boku i cichy
Jestem sobą i sobie wierny pozostanę
A że zdarzy się że ostrym skarcę słowem
Lubo krzywd skargom popuszczę wodze
Zrazu zarzut słyszę że podnoszę głowę
Żem się gniewnym naraził bardzo srodze
Nie o pierwszeństwo i wawrzyn mi chodzi
Wiem że, jako posialiśmy tako i zbierzemy
Bogacz i biedny jednako umiera i się rodzi
A za swe czyny przed Bogiem odpowiemy
Gdańsk, dn., 23.04.2009
Wierszyk nie zachęca, ale tylko wyłącznie dlatego, że podmiot liryczny ma zamiar wmawiać, że posiadł prawdę, że mi ją teraz wygłosi. Nie lubię takiego poezjowania. Dodatkowo zakończenie z Bogiem, przed którym mam(y) odpowiedzieć za swe czyny. Cóż!