Właściciel Much chce garnąć szał
Wypluty z ust nie-cienia
Spowity w pył on darmo brał
Co dawał bez westchnienia
Właściciel Much dziś jest „na ty”
Z Much Władcą incognito
Much Władca nie chce sinej skry
Z matrycą jadowitą
Właściciel Dwóch – jowialny typ
Co jaźń połechce tchnieniem
Choć jego cyrk – nie jego pchły
Wykręci się olśnieniem
Obmierzły płacz nie trąci mas
Któż zechce się przysłuchać
Właściciel Much wyrzyga spazm
Ze stada znikła mucha
Gdy na pchlim targu wszawa brać
Zamarła w niedoskoku
Właściciel Dwóch jął pean piać
A Pchlarze brodzą w mroku
Właściciel Much nie gardzi pchłą
Nie mizdrzy jej zachwytem
Bo koją muchy matni grom
Szybując pod prześwitem
Właściciel Much to jestem ja
Tyś Pchlarzem, tyś Much Władcą
Właściciel Dwóch przezornie gra
Kto będzie jego radcą?
Ja nie wiem wszak niełatwo jest
Dostrzegać coś z zamglenia
Prostuję lot w przestworza mknę
W przeogrom ust nie-cienia