niewzruszony ból nóg
odciąga od ekskluzywnych fajek
zakupionych po promocji
zatracają się nałogi
monotonnymi zajęciami sieją obłęd
w terminarzu
wydarło dzień twoich urodzin
zagubienie zjadaczy chleba
cuchnące słodko - kwaśnym potem
sterczę przed sobą kolejny tydzień z rzędu o brzasku
uszczuplając się o włosy
rewiduję grzebieniem za pomysłami
łaknącymi kobiecej obecności
łap spowitych barwinkiem
spamiętanych nad trumną
wybija szesnasta
jeszcze dwie godziny
spuści się z łańcuchów
młodość szumiąca
na falach konformizmu
przepadnie na ulicach
zapodzieje za sobą przewrotność
pożre ogryzek
sklonowanych świadomości
jednego ciała
z bulwarowego ołtarza