Najpierw
sądziłam,
że
chciałeś uratować ją
z
łapsk hołoty.
Waleczny
rycerz
na
białym koniu –
każdy
by tak pomyślał.
Ale
później dostrzegłam,
jak
bardzo się różnicie –
czerwień
a błękit,
pasja
a mądrość,
świadomość
a sen.
Wtedy
zrozumiałam,
że
jesteś porywaczem
i
musiałam odejść
(uwierz,
było mi ciężko).
Dziewczyn się nie porywa,
z
dziewczynami się zaprzyjaźnia.
Jeśli
chcesz zajrzeć do studni,
nie
musisz wybierać z niej wody.
Po
prostu zamykasz oczy
i
skaczesz.
Po
drugiej stronie
lśnią
jasno gwiazdy,
kaczeńce
nucą mądrości,
maratończycy
leżą na piasku
i
piją koktajle,
a
śmiertelnie chorzy
tańczą,
rozmawiając w przerwach
o
Bhagavad-gicie.
Żeby
zrozumieć,
musisz
zatrzymać czas
i
poprosić o rękę
Boginię
Mądrości –
tak
to się robi.
A
nie porywać
od razu.
z dziewczynami się zaprzyjaźnia.
Jeśli chcesz zajrzeć do studni,
nie musisz wybierać z niej wody.
Po prostu zamykasz oczy
i skaczesz." - gdy mężczyzna tak pisze, to szczególnie ładnie brzmi.
Gdy dorzuca: "Żeby zrozumieć,
musisz zatrzymać czas
i poprosić o rękę
Boginię Mądrości –
tak to się robi.
A nie porywać
od razu." to już w ogóle ma szczególną wartość.
Natomiast nie podoba mi się (!) wersyfikacja. To tyle z mojej strony (niezmiernie pogrążona w studziennej magii). Pozdrawiam.
Miło, że ci się podobało (oprócz wersyfikacji). Co jest nie tak z nią? Pytam, bo w poezji jestem całkowitym laikiem:)
a) by wyrazić zdanie, że coś mi się po prostu bardzo podoba (własne poczucie estetyki, z którym inni zgadzać się nie muszą),
b) by przekazać to, co kiedyś inni ofiarowali mi (wydaje się, że niektóre nauki zapadły mi w serce i poczuwam się niejako do obowiązku, by podzielić się z innymi)
I tyle.
Co do wersyfikacji. Widziałabym tak (nie oznacza wcale, że tak ma być):
"Najpierw sądziłam, że chciałeś uratować ją z łapsk hołoty.
Waleczny rycerz na białym koniu –
każdy by tak pomyślał.
Ale później dostrzegłam, jak bardzo się różnicie –
czerwień a błękit, pasja a mądrość, świadomość a sen.
Wtedy zrozumiałam, że jesteś porywaczem i musiałam odejść
(uwierz, było mi ciężko).
Dziewczyn się nie porywa, z dziewczynami się zaprzyjaźnia.
Jeśli chcesz zajrzeć do studni, nie musisz wybierać z niej wody.
Po prostu zamykasz oczy i skaczesz.
Po drugiej stronie lśnią jasno gwiazdy,
kaczeńce nucą mądrości,
maratończycy leżą na piasku i piją koktajle,
a śmiertelnie chorzy tańczą,
rozmawiając w przerwach o Bhagavad-gicie.
Żeby zrozumieć, musisz zatrzymać czas
i poprosić o rękę Boginię Mądrości –
tak to się robi.
A nie porywać od razu."
To żywcem, bo można jeszcze pożonglować słowami, poszukać ciekawych przerzutni. Pamiętaj, nie powiedziałam, że wersyfikacja jest zła, tylko że MI się nie podoba. OK? Nie wiem, czy mój komentarz wyjaśnia, w czym rzecz, ale starałam się ;)
Przyznaję się bez bicia, że zwykle nonszalancko podchodzę do wersyfikacji, dzieląc utwór kompletnie według mojego widzimisię.