spowiedź

Koniczyna

Kochałam namiętnie
Kłamałam, aby nie zranić
Zabiłam, by nie cierpieli
Nie szanowałam siebie, bo jestem śmieciem
Przeklinałam chwile bezsilności
Z tymi winami pukałam do nieba bram
I już wiedziałam, że mi nie otworzą

Koniczyna
Koniczyna
Wiersz · 4 stycznia 2001
anonim