Jesteś moja...hmm...co z tego
kiedy wciąż mi brak tego i owego
brak mi twoich ust, brak twych gorących dłoni
nikt tak jak ty przed tym się nie broni
Znowu mija wiosna, lato, jesień, późna zima
kto to wszystko zniesie
kto to wytrzyma
Tego dawno nie miałem i nie uprawiałem
lecz gdy przyjdzie co do czego
nie poznaję się samego
moi drodzy, kochani
wytłumaczyć pragnę sobie
to dziwne zachowanie, to jej zahamowanie
przecież jestem zwyczajny
żaden tam anormalny
miałem tyle dziewcząt
z nimi seks banalny
Powoli tracę głowę
trudny orzech do zgryzienia...
Późny wieczór, świece na stole
a ja to wszystko, wszystko mam w "dole"
być z tobą razem odechciało mi się
znów ta drętwa kolacja
trochę mięsa, ptysie
Ile można sobie w życiu słowa dotrzymywać
chcę sobie teraz "nogi z tyłka powyrywać"
i wybiegam na ulicę
tak szybko jak strzała
życie bez seksu
to chała, chała, chała
Każdy o tym wie - nie wiedza o tym ludzie
ludzie, którzy siedzą tylko w "budzie"
siedzą, jedzą, piją i nie mają
pojęcia o tym
że życie przegrywają
Przegrywają
nie z Bogiem, nie z władzami
lecz z samym sobą
dobrze wiedzą o tym sami
Bo istnieje zaraza
wstrętna i przewrotna
która wali z nóg
ta elita samotna
stojąca pod płotami
z podgrążonymi oczami
trzymająca papier
zamazany pierdołami
Ale każdy to "fanzoli"
bo jego to nie boli...
...a mnie to tak boli...