...czasami sobie mów albo rapuj...

Robert noszczyk

Jesteś moja...hmm...co z tego

kiedy wciąż mi brak tego i owego

brak mi twoich ust, brak twych gorących dłoni

nikt tak jak ty przed tym się nie broni


Znowu mija wiosna, lato, jesień, późna zima

kto to wszystko zniesie

kto to wytrzyma


Tego dawno nie miałem i nie uprawiałem

lecz gdy przyjdzie co do czego

nie poznaję się samego

moi drodzy, kochani

wytłumaczyć pragnę sobie

to dziwne zachowanie, to jej zahamowanie

przecież jestem zwyczajny

żaden tam anormalny

miałem tyle dziewcząt

z nimi seks banalny


Powoli tracę głowę

trudny orzech do zgryzienia...


Późny wieczór, świece na stole

a ja to wszystko, wszystko mam w "dole"

być z tobą razem odechciało mi się

znów ta drętwa kolacja

trochę mięsa, ptysie


Ile można sobie w życiu słowa dotrzymywać

chcę sobie teraz "nogi z tyłka powyrywać"

i wybiegam na ulicę

tak szybko jak strzała

życie bez seksu

to chała, chała, chała


Każdy o tym wie - nie wiedza o tym ludzie

ludzie, którzy siedzą tylko w "budzie"

siedzą, jedzą, piją i nie mają

pojęcia o tym

że życie przegrywają


Przegrywają

nie z Bogiem, nie z władzami

lecz z samym sobą

dobrze wiedzą o tym sami


Bo istnieje zaraza

wstrętna i przewrotna

która wali z nóg

ta elita samotna

stojąca pod płotami

z podgrążonymi oczami

trzymająca papier

zamazany pierdołami


Ale każdy to "fanzoli"

bo jego to nie boli...


...a mnie to tak boli...


Robert noszczyk
Robert noszczyk
Wiersz · 15 września 2009
anonim