wataha wilków w drapieżną noc
porcelanowe kły i krzyk z ust
do gardła
chwile rozdarte na strzępy
w kałuży uczą się pływać
krztusząc się od kijanek
i od krwi
obnażając blizny
w miejscach strachu
o zapachu brudnej czerwieni
witane panicznym świtem
stawiają pierwsze nieudolne kroki
na słabych nogach
nie buduje się kościołów
Wrócę później do Twojego wiersza i poczytam jeszcze.