wieczorne opowieści twoich ramion
o ciemności która nie chciała odejść
i o cieple które uchowałaś dla mnie
na czas po powrocie
w bukiecie słów niewypowiedzianych
odnajduję tych kilka najważniejszych
porcelanowych wyznań tak kruchych
że nawet twoje miękkie usta mogą
zetrzeć je jak młyńskie kamienie
milczysz więc i
patrzysz jesiennie
złocąc mi
szare chwile rekonwalescencji
nie mamy domu ani nawet stołu
żeby brody i łokcie oprzeć
i głodna jest nasza miłość
za rzadko karmiona szaleństwem
stuku stuk
słyszysz
to idzie czas prawdy o niej
"nie mamy domu ani nawet stołu
żeby brody i łokcie oprzeć
i głodna jest nasza miłość
za rzadko karmiona szaleństwem"
jednak są też sformułowania, które trącają sztucznością oraz hmm... powiedzmy, że są normą w miejscach o słabym poziomie (a twoje pisanie sobie szanuję): "w bukiecie słów", "słów niewypowiedzianych"
"patrzysz jesiennie
złocąc mi
szare chwile rekonwalescencji"