Satyryk, wszak nie poeta
Ni pies to, ni pseudowydra
Treść razi i forma nie ta
Niech w dupę gryzie go hydra!
Z satyrykiem się zadawać
Nie przystoi wprost poecie
By chichotem nastrój spawać
Szramą łatać zgniłość w kwiecie
Mówić, że manipulują
Ludźmi tężni politycy
Satyrycy przeskakują
Z centrum w prawo do lewicy
Nadwątlone chorągiewki
W konformizmie ślizgu szuje
Jak nie śpiewki, to wylewki
Jeden z drugim trzecich truje
Co innego brać-poeci
Odnalazłszy blasku miejsce
Przewyborni ci esteci
Gdy jest serce – patrzą w serce
Wiedzą, zatem jak potworzyć
Bo nie będą to androny
Treści próbki w formie złożyć
By nikt nie był urażony
To zasługa jest poety
Kulturalny on – nie cham
Satyrykiem zaś, niestety
Pomiatają tu i tam
Satyryk to brzemię znosi
Zdejmując wieszane psy
Dumo-butą nie unosi
Nie ciśnie parszywej łzy
Satyryk siedzi pokorny
Trzymając na wszystko baczenie
Choć mały i niepozorny
Jedno ma tłumaczenie
Satyryk prym wiedzie w tym
(Sam nie należąc do panów)
Ja, w otoczeniu mym
Wiem ilu mam grafomanów
Rozprawa
Tommy Gun
Tommy Gun
Wiersz
·
8 października 2009
przecinki to istne szaleństwo, ale w treści ciekawe.