ale dzięki ich
grupowemu milczeniu
kwiaty zostawiam
tylko wybranym milczkom
i platany biorę
w posiadanie zmysłem
wolnym od ataku
plastikowych barw zza furty
dziś gdy jesień
moczy się na myśl o krótszym dniu
wybieram parasol
z antenką niech milczki usłyszą
mój oddech wolny
od wczorajszego lęku
a kiedy
przestanie padać wyszczerzę do nich zęby
w uśmiechu
kochanego dziecka
i odsłonię
ramiona czekając na ciebie choć chłód
jak cygan ze
skrzypcami będzie wkoło tańczył
skąd wiem że się
zjawisz
ano czasem
milczki parę z martwych ust wypuszczą