Pogubiłem wszystkie klucze
idąc boso poprzez świat,
dziś pomiędzy ludźmi kluczę,
bo zgubiłem wielki skarb.
Ta pielgrzymka nie ma końca,
koniec też wymaga klucza,
nie dosięga śmierć hańbiąca,
śmierć chodząca w moich butach.
Pod stopami nie ma świata,
nie ma czasu w oczach mych
i zamknięta każda krata
idę chociaż nie mam wyjść.
Idę choć mam bose stopy,
idę chociaż kluczy brak,
idę nagi i bezbronny,
idę naprzód mimo krat.
A czy dojdę czas pokaże,
on pokaże dokąd iść,
mijam mokre od łez twarze
idąc po to żeby żyć.
Nie uciekam i nie gonię,
nie mam butów kluczy brak
nie oddycham i nie tonę,
ciągle naprzód jakoś tak.
Wokół nie ma nic pięknego,
lecz wspaniałe wszystko jest,
nie ma jej i nie ma jego,
tak naprawdę nie ma mnie.
Wszystkie cele poznikały,
pielgrzym idzie w złotej klatce,
idzie naprzód oniemiały
tylko po to żeby patrzeć.
Patrzy - wszystko go zachwyca,
patrzy - widzi nie ma nic,
idzie naprzód pielgrzym życia,
idzie po to żeby żyć.
pielgrzym idzie w złotej klatce,
idzie naprzód oniemiały
tylko po to żeby patrzeć.