tomik 'Polichlorek Winylu'

SKC - Arek Sokal

*** City ***

I hate this city
as much as I hate you
and all what's about

We'll meet in one of the dark corners
somewhere between the supermarket shells__

We meet and we're kissing
as if we'd never met before-
in the dark corners
And never kissed there as well
I suggest "_~have a drink?"

I drink wine and take a bottle
my dirty hands are still shaking
Blood-red wine
It would be quite easy to kill this guy
his house is in front of mine
I would kill him with broken bottle
stick it into his bleeding lungs
I hate him as well

So we drink (t)his blood
There's nothing you can do about this
Either way I look at you and I think
I would be quite easy to kill you
We won't be kissing anymore

I hate this city
and still I hate you
You, wine and broken bottle-
What a perfect trio!


*** Słowa mojego świata ***

Żyję w świecie pełnym tworzych sztucznych
i bomb atomowych,
pełnym kałuż kwaśnych deszczy
i śniegu w maju
Tutaj wstrzymuje się oddech,
gdy chcesz przejść
w dławiącym dymie od domu do domu,
od drzwi do drzwi,
oddaj dodaj

Zaczynam się robić czerwony na twarzy
i coraz bardziej wątpie, czy dojdę
do budynku księgarni.
Krople deszczu spływają powoli po mnie
wytrawiając rysy
Teraz krew spływa nimi swobodnie -
nieco wolniej od deszczu
Na szczęście założyłem czerwony strój samobójcy,
plamy krwi nie są już dla mnie problemem
Lubię nawet, gdy wiem którędy wracać mam
do domu;
byleby tylko zdążyć przed zmierzchem - w nocy nie widać
zakrwawionych śladu kałuż
Kiedyś jeżdziłem autobusami, ludzie i tak boją się spojrzeć Ci w twarz,
a gdy krwawisz, tracą wzrok
szybciej niż przemieszcza się głos
wołającego na pustyni

A czy Ty lubisz chodzić w deszczu
w plastikowej czapce?

Czuję się głupio,
prawie widzę jak myślą,
że jestem homoseksualistą,
bo mam długie włosy i pomalowane usta
czerwoną krwią, którą przypadkiem
zapomnę zetrzeć
gdy chcę się przejść
w padającym deszczu od domu do domu,
od drzwi do drzwi;
odrobina dobra

Ale czasem nawet malutki zachód słońca -
tak mały, że można go zakryć ręką -
sprawia, że jeszcze się potrafię uśmiechać
w moim świecie
To właśnie po to poszedłem pierwszy raz
na wyprzedaż pocztówek


*** Bal awangardowych poetów ***

Ciemną nocą, przy otwartej szufladzie
szyliśmy leciutkie i delikatne serwetki
pod kieliszki Barwiliśmy je własną krwią
toczonej duszy; piliśmy też dużo wódki
U nas zawsze się pija dużo wódki
czasem i do obiadu

My awangardowi poeci jesteśmy delikatni
jak poplamione serwetki pijackich wieczorów

Kto przyjdzie
na bal awangardowych poetów?
Będę ja, ty,
kilku twoich przyjaciół;
moim znajomi - nie mam przyjaciół,
będzie moja dusza
patrzyła na wszystko i trawiła to

Stoliki ustawimy pod
        wiatr
rozrzucone włosy falować będą
    __wolne ptaki gniazda przędą__
Wszystko będzie pięknie,
    romantycznie
            i słodko
A w nocy rozpalimy ognisko
i w morderczym sabbbbbbatssssssie
zabijemy klasycznego ducha
w naszych awangardowych pomysłach

My awangardowi poeci potrafimy zastrzelić
błyskotlwą ideą
nawet samych siebie

Ale kto z naprawdę awangardowych poetów przyjdzie?
Będę ja, ty i moja dusza
wszystko widząca

Lubię, gdy po czekaniu całą noc można zobaczyć
ledwo zrodzone słońce: słabe i niemrawe
oślepia potem tego, kto na nie czekał
Jako ślepiec mam wyostrzone inne zmysły
więc widzę więcej od was
Popatrzcie tylko

Ja, awangradowy poeta tworzę nowe rzeczy
Och! jak wiele rzeczy jest jeszcze do stworzenia__

Więc kto został?
Ja i moja dusza.
Szantażuję ją, by mnie rozumiała



*** Wiersz-przestroga przed wściekłymi polonistami ***
[ze spejalnymi pozdrowieniami dla wściekłych polonistów]

Wszyscy musimy
uważnie uważać,
gdy mówią:

"(...)
  t r z e w i a
  ó w d z i e
  s a m o t r z e ć

(...)"


*** Moja kobieta ***

Ona jest moją kobietą,
która pachnie lekkim lasem, popołudniowym zefirem
całkiem jak nowy płyn do naczyń

Ona jest moją kobietą;
nową, tak tajemniczą jakiej nigdy nie znałem
niby nowy program w polskiej telewizji

Ona jest moją kobietą,
jest słodka, nie miałem nigdy bardziej niesamowitej
niż nowe cukierki z gęstym toffi

Ona jest moją kobietą
z polichlorku winylu
SKC - Arek Sokal
SKC - Arek Sokal
Wiersz · 13 stycznia 2001
anonim