pamietasz jak przyłapywałaś mnie z nosem w szufladzie?
z rękami w kieszeniach twojego płaszcza?
był włochaty
rozbrajająco miluchny
z uszanowaniem stąpałem wśród miejsc
gdzie zwykłaś chować łakocie
dlatego do dziś serce pała na widok mebli i palta
twoją uciechą było tłumaczyć
że bez pozwolenia nie można
że nie wypada przed obiadem
na próżno
nie wsłuchiwałem się w treść
byłem przecież najszczęśliwszym berbeciem
teraz rozpamiętuję słodycz kolan
nie mniejszą
niż zrabowanej topniejącej w paszczy czekolady
wiersz dość sentymentalny i pachnie słodyczami.
ten przecinek w ostatnim wersie jakiś samotny. wcześniej nigdzie przecinków nie ma, to może tego też zlikwidujesz?
gdzie zwykłaś chować łakocie - daje olbrzymią perspektywę. odsyła do wspomnień człowieka zza czasu.
miękkie miejsca plus paszcza - ciekawe zestawienie. trochę groteskowo śmieszne, trochę straszne.
dla mnie włamywacze przeczytali się, jako wchodzący w przestrzeń wspomnienia. Idąc za Dominiką - adresat - zostajemy przecież zaproszeni w przestrzeń autora...