o absurdalność zapałek
ocieram się policzkiem
mokrymi butami
nie od parady
wchodzę w niepokoje
między tobą mną
mną tobą
i hukiem
zamykam drzwi za miastem
zadymione płuca
na oścież wietrzę
zamazuję ci twarz pędzelkiem indygo
o absurdalność zapałek
ocieram się policzkiem
mokrymi butami
nie od parady
wchodzę w niepokoje
między tobą mną
mną tobą
i hukiem
zamykam drzwi za miastem
zadymione płuca
na oścież wietrzę
zamazuję ci twarz pędzelkiem indygo